Woda jest mokra, rano wschodzi słońce, a sprzedawcy używanych samochodów to oszuści. Rynek jest tak popsuty, że uczciwi sprzedawcy po prostu nie istnieją w masowej świadomości Polaków. Jak do tego doszło?

Bezwypadkowy samochód okazuje się klepany, wymaga miesiąca w warsztacie, a jego przebieg jest o jedno zero za niski. Na podstawie własnych doświadczeń w Premo Motors odnoszę wrażenie, że tak właśnie sądzi przeciętny Polak zainteresowany kupnem używanego samochodu.

Prawdę mówiąc, trudno ich winić. Nie bez przyczyny nas, sprzedawców, którzy cenią uczciwość i na niej opierają swą działalność, uważa się za wymarły gatunek. Główne powody takiego stanu rzeczy są trzy.


PO PIERWSZE - KLIENCI CHCĄ OSZCZĘDZIĆ, A TRACĄ

Na używanych samochodach łatwo się sparzyć, jeśli nie rozumiemy, że wszystko ma swoją cenę. Samochodu nie sprzedaje się bez powodu. Dobrego pojazdu nie sposób kupić za grosze. Niska cena zwykle oznacza, że drugie tyle będzie trzeba wydać w warsztacie.

Najbardziej ryzykownymi inwestycjami są zakupy aut przywiezionych z zagranicy i powypadkowych – to zwykle najbardziej kuszące cenowo oferty. W przypadku tych pierwszych często niemożliwe jest prześledzenie historii sprzedaży. Nie wiadomo, ilu auto miało właścicieli i jak bardzo zostało wyeksploatowane. Auta powypadkowe natomiast mogą posiadać wady niewidoczne na pierwszy rzut oka. Mogą one ujawnić się dopiero po pewnym czasie i być niemożliwe do całkowitego wyeliminowania.

Ktoś kupuje więc jeden, następnie drugi samochód sprowadzony z Niemiec i w obu przypadkach musi włożyć w niego duże kwoty. Ma żal do sprzedawcy (jak najbardziej słuszny, jeśli ten nie poinformował o faktycznym stanie pojazdu i zagrożeniach z nim związanych) – i wyrabia sobie opinię o całym rynku.


PO DRUGIE - MACHLOJKI NIEKTÓRYCH HANDLARZY ZNIECHĘCIŁY DO AUT Z POLSKI

Kłamstwo to niestety powszechna taktyka „marketingowa” polskich sprzedawców. Kręcenie liczników to plaga, podobnie jak twierdzenie, że auto o niezbadanej, na pewno długiej historii jest pojazdem po pierwszym właścicielu.

Klient decyduje się na zakup i wtedy dzieje się jedna z dwóch rzeczy. Albo uznaje sprzedawcę za kłamcę i wyrabia sobie zdanie o rynku, albo uznaje, że to niemożliwe, by samochód używany, nawet z małym przebiegiem i po jednym właścicielu, był dobry.

W Premo Motors oferuję wyłącznie auta pochodzące z Polski (dużo łatwiej sprawdzić ich historię), po pierwszym właścicielu, serwisowane w autoryzowanych serwisach, z potwierdzonymi na wszystkich fakturach przebiegami. A jednak klienci często nie wierzą, że to samochody w naprawdę dobrym stanie. Przez wcześniejsze doświadczenia podejrzliwość nigdy ich nie opuszcza.


PO TRZECIE - NIEKTÓRZY SIĘ PO PROSTU NIE ZMIENIĄ

Branża używanych samochodów, jak każda inna, ma do czynienia z „hejterami”. To ludzie, którzy nie znają się na samochodach czy sprzedaży, ale mimo tego mają na te tematy bardzo silną opinię – i dzielą się nią bez wahania. Powtarzają zwykle mity dotyczące używanych aut lub z automatu przypinają każdemu sprzedawcy łatkę oszusta, nawet nie zapoznawszy się z jego ofertą. A przecież łatkę raz przyklejoną bardzo trudno odkleić.

Nie wiem, co sadzić o takich ludziach. Spotkałem ich wielu. Wydaje mi się, że są to osoby, które same w życiu nie postępowały uczciwie lub obracają się w środowisku „przekrętów” i wszędzie widzą oszustwa.

Przyzwyczaiłem się, że na dzień dobry jestem traktowany jak nieuczciwy sprzedawca, i że muszę udowodnić, że jest inaczej. To nie wina klientów, że mają takie odczucia. To wina znakomitej większości polskiej branży, która swoimi machlojkami strzela sobie w stopę.


MOJA ODPOWIEDŹ? BYĆ UCZCIWYM, ROBIĆ SWOJE

Moje pojazdy kupuję osobiście i osobiście je sprawdzam. Wysyłam je do ASO, do mechanika, kontroluję w ubezpieczalniach. Dokładnie wiem, co sprzedaję, i informuje o tym klientów. A ceny? Nie są najniższe na rynku, ale znacznie niższe niż u dealera. Wciąż pozwalają oszczędzić – ponieważ auto z Premo Motors od razu trafia na drogi, a nie do mechanika.